UWAGA- nie oglądałeś- nie czytaj. Ciekawi mnie czy Joe przeżył po tym jak został postrzelony przez Duncana?
Przecież wszystkie źródła podają, że to muzyka Morricone. W czołówce filmu jest napisane, że kompozytorem jest Leo Nichols, ale to tylko pseudonim pod którym ukrywa się nie kto inny jak sam maestro Morricone.
http://www.spaghetti-western.net/index.php/Navajo_Joe
Jeśli to naprawdę Morricone, to mistrz się nie przepracował tym razem. Nie dziwię się, że wolał się ukryć pod pseudonimem. Muzyka w tym filmie polega na wywrzaskiwaniu w kółko: "Navajo Joe, Navajo Joe, Navajo Joe" i modulowanym skrzeczeniu "a aaa aa a aaa aa"...
Można tu tylko gdybać. Prawdopodobnie sam Corbucci tego nie wiedział.
Takie niedopowiedziane zakończenie mi odpowiada - "Navajo Joe" to prosta historia zemsty, przynajmniej nie kończy się w prosty, jednoznaczny sposób. Warto zwrócić uwagę, że Joe mógł po prostu zastrzelić Ducana, ale wolał znęcać się nad nim z tomahawkiem więc w przypadku śmierci bohatera nabrałaby ona charakteru kary za przegraną z własną, destrukcyjną żądzą zemsty.
Zapewniam Cię kolego, że oglądałem uważnie... powiem(/napiszę) więcej - oglądałem uważnie aż cztery razy :)
...ale rozumiem twój zarzut bo chyba wyraziłem się ciut nieprecyzyjnie. Otóż nie chodziło mi o samą strzelaninę w której rzeczywiście Joe stracił wszystkie naboje, ale o sytuację, która ma miejsce zaraz po niej. Kiedy Joe ma Duncana na muszce - może zrobić wszystko, może zabrać mu jego broń i posłać mu kulę... ale nie. Joe woli miażdżyć mu twarz kolbą strzelby i pięściami (przy akompaniamencie muzyki Morricone żądza zemsty aż wylewa się z ekranu)... i na tym Indianin mógłby poprzestać i zastrzelić Duncana jego własną strzelbą czy rewolwerem, ale jemu wciąż jest mało i chce chwycić za tomahawka - jak się okazało nie był to dobry pomysł.